Monday, July 13, 2009

Cocos Island, Costa Rica
















Najnowszy magazyn Sport Diver dobil mnie kompletnie. Uswiadomil mi, ze najbardziej na swiecie chce jechac na Cocos Island u wybrzeza Kostaryki. Pieknie tam. Jest to jedno z niewielu miejsc gdzie mozna zobaczyc rekiny mloty plywajace w lawicach, niezliczone ilosci plaszczek, rekinow wielorybich, zolwi i czego dusza zapragnie. Na Cocos nie lataja samoty, a podroz statkiem w jedna strone zajmuje 36 godzin. Rzad Kostaryki udzielil licencji jedynie trzem firmom oferujacym uslugi nurkowe. Jako, ze konkurencji brak – ceny na Cocos jak z kosmosu. Tak wiec tak jak Sport Diver uswiadomil mi, ze marze o Cocos, uswiadomil mi rowniez dobitnie, ze moj aktualny budzet tego typu wycieczki nie jest w stanie zniesc.
Moge sobie tylko wmawiac, ze te 36 godzin na lodce to srednia przyjemnosc. Niby pieknie ale... Zawsze myslalam, ze nie mam choroby morskiej. Plywalam w koncu promami, wodolotami, zaglowkami i nic. Az tu pewnego dnia, na malym katamaranie u wybrzeza Dominikany dowiedzialam sie, ze jednak nie jestem taka twarda. Ocean to jednak ocean nie tam jakies Morze Karaibskie. Ocean dla twardzieli jest! Usilnie wpatrywalam sie w horyzont ale mdlosci mialam jeszcze pod woda. Srednia przyjemnosc. Pani, ktora nurkowala z nami, nie miala takiego szczescia potezny paw zatakowal ja pod woda na glebokosci 20 metrow. Serdecznie jej wspolczulam.

Jako, ze dzis poniedzialek. Pomarze sobie o Cocos i zabiore sie do pracy. Oby do lanczu.







No comments: