Thursday, July 30, 2009

Puppetbike


http://puppetbike.com/
Taki bajer dane mi bylo napotkac dzis na Michigan Ave. Calkiem mily dodatek do lanczu.

100 lat Adasko!


W zwiazku z tym, ze wlasnego potomstwa sie jeszcze nie dorobilam, niech mi dane bedzie zlozyc najlepsze zyczenia kochanemu Adaskowi z okazji ukonczenia pierwszego roku zycia.
Ciezko uwierzyc, ze minal juz rok od kiedy dostalam w srodku nocy smsa o tym, ze wlasnie sie pojawil i rok i 9 miesiecy od kiedy jako pierwsza poinformowano mnie, ze test wyszedl pozytywny i ze Matka E. cytuje " porzygala sie". Pod wrazeniem bylam nie mniejszym. Zwlaszcza, ze znam Matke E. od bagatela 25 lat i z niejednego pieca chleb z nia jadlam. Mlody jest tez niejako moim mlodym, choc wiem, ze racjonalnego wytlumaczenia na to brak. Swoje urodziny obchodzi w gronie najblizszych i wiem, ze Matka E. przygotowala na te okazje tiramisu, pomimo, ze cukiernik z niej zaden. Jako, ze Matka E. nie wysylala mi ostatnio zdjec mlodego, zalacze to co mam czyli fotke sprzed miesiaca. Sliczny, prawda?
Sto lat Adasko ! Sto lat Matko E!

Tuesday, July 28, 2009

Nie depczmy mrowek!

Do szalu doprowadzil zenska czesc firmy owad lezacy na podlodze w jednym z pokoi. Prawdopodobnie ktos przyniosl go w torbie. Innej szansy nie ma- okna w naszym budynku sie nie otwieraja, a te na moim 39 pietrze to juz napewno. Lezal sobie biedak, zmarlo mu sie pewnie od tego sztucznie pompowanego powietrza. Swoja droga marna smierc. Wygladal na wyjatkowo wybujaly okaz szaranczy czy innego brazowego pasikonika. Babeczka, w ktorej pokoju dokonano znaleziska, powiedziala, ze dopoki truchlo sie tam znajduje, nie zamierza pracowac. O moj Boze! Zgromadzilo sie przy nieszczesniku dziesieciu ekspertow i kazdy najmadrzejszy. A to, ze to karaluch, a to waterbug. Tak czy owak tragedia. Na szczescie znalazla sie ochotniczka, ktora bezbolowo i profesjonalnie uprzatnela miejsce zbrodni. Achom i ochom nie bylo konca. Zdecydowanie zostalismy dzis wybawieni z ogromnej opresji. Przy okazji dowiedzialam sie, ze wedlug wierzen i przesadow portorykanskich, nie nalezy zabijac mrowek, bo zacznie padac deszcz. Posprzeczalam sie jeszcze, ze nie i ze chodzi na 100 % o pajaki, ale kolezanka nie dala sie przekonac. Mrowki i juz. Moze i tak. W koncu to inna polkula.

Monday, July 27, 2009

Happy Anniversary Milusiaki!




Kolejna rocznica w firmie i kolejny bukiecik. Tym razem piekne lososiowe gerbery i zolte storczyki. Kompletnie zapomnialam o tym, ze oprocz tego, ze dzis mamy sloneczny poniedzialek, to jeszcze WAZNA rocznice. Pracodawca nie zapomnial - czuwa. Od razu milej sie zrobilo. I jakze motywujaco wplynelo na morale pracownika. Hehe :-)

Sunday, July 26, 2009

...

Weekend sponsorowany przez nowa lodowke. Wielka ogromna i pot z niej splywa...tlusta oliwa. No moze nie do konca. Wielka jednak jest. Majestatyczna. Wpakowalam w nia juz ogromna zapiekanke i wciaz moznaby zaladowac barana z rogami. Nie spodziewalam sie ze tyle radosci sprawi mi ukladanie sloiczkow na polkach, warzywek w szufladkach. Stoje i nie moge sie nadziwic. Taka piekna jest:)

Thursday, July 23, 2009

in Obama I trust

47 milionow Amerykanow nie ma ubezpieczenia zdrowotnego! Przerazajace. Prezydent Obama na wczorajszej konferencji prasowej oswiadczyl, ze bedzie kladl jeszcze wiekszy nacisk na jak najszybsze wdrozenie w zycie reformy sluzby zdrowia. Dzielnie odpieral ataki republikanskiego senatora Jima DeMint, ktory zarzucal prezydentowni, ze tak naprawde wcale mu nie zalezy na szeroko dostepnej opiece zdrowotnej dla mieszkancow USA. Obama z wdziekiem odpowiedzial mu, ze naprawde nie robi tego dla siebie, bo jego ubezpieczenie zdrowotne, podobnie jak innych czlonkow Kongresu jest swietne. Ba!

Calkowicie popieram prezydenta w tej kwestii. Wciaz nie dociera do mnie, ze mozna odmowic komus mozliwosci ubezpieczenia sie, zaslaniajac sie tzw. „ pre-existing condition” czyli zaistnialym uprzednio stanem chorobowym. Czyli co, zeby miec ubezpieczenie trzeba byc zdrowym? Nagradzana jest tezyzna fizyczna czy inny FIT.
Chorym mowimy zdecydowane nie. Niech sie zajma soba, zadluza na grube miliony, niech posprzedaja domy i wydadza ciezko zarobione, a pozniej zaoszczedzone, pieniadze. Agencje donosza o rekordowo wysokiej liczbie obywateli amerykanskich oglaszajacych bankructwo z powodu niezaplaconych rachunkow medycznych. Czyli w tym pieknym kraju mozna sobie spokojnie zyc, ciezko pracowac, zarabiac, sponsorowac ze swoich podatkow bandy nierobow i wszystko jest cacy. Byle tylko nie zachorowac. Bo kiedy firma ubezpieczeniowa uzna, ze limit w naszej polisie zostal wyczerpany, najzwyczajniej w swiecie pokaze nam drzwi. Zawsze przeciez mozemy zwrocic sie do innej firmy. Kapitalizm mamy, wolny rynek, do wyboru do koloru. Tyle, ze mamy pre-existing condition, prawda? Drzwi.

Republikanie twierdza, ze reforma sluzby zdrowia wiazala sie bedzie z podniesieniem podatkow. Nie mam nic przeciwko placeniu podatkow na ten cel. Z kazdego mojego czeku na moje ”swietne” ubezpieczenie odciagana jest calkiem znaczna okragla sumka. Licze na to, ze reforma utworzy wiele mozliwosci i rowniez ja bede mogla na tym skorzystac. Licze tez na to, ze moja kolezanka z pracy, samotna matka wychowujaca dwojke dzieci, bedzie sobie w stanie pozwolic na najtansze chocby ubezpieczenie. Dziewczyna ma powazne problemy z tarczyca ale niestety nie stac jej ani na leki ani na wizyty lekarskie. Troche jakby, kura, nie fair, huh?

Wszystko to dla mnie niepojete i kojarzy mi sie z analogiczna sytuacja, ktora przytrafila sie mojej Drugiej Polowce nie tak dawno temu. Mianowicie bank w ktorym DP ma karte kredytowa zaoferowal mu bonus. Zadzwonili i powiedzieli:” sluchaj no, jestes swietny, boski, twoj kredyt to szal chu-chu. Nie spozniasz sie nigdy, nie jestes zbytnio zadluzony, splacasz wszystko w calosci. Zdecydowalismy, ze damy ci taki token, wiesz, w nagrode- nie musisz w tym miesiacu placic swojego rachunku, przelozymy ci go na nastepny miesiac.” DP odmowil i pyta sie mnie: „ po co mi to” . No wlasnie po co? Skoro jest takim najlepszym z najlepszych klientem i nie sprawia mu problemu splacanie wszystkiego na czas... po co??? Czy nie lepiej byloby pomoc tym, ktorzy naprawde tego potrzebuja? Tym, ktorym poslizgnela sie noga, stracili prace, zachorowali? Nie, takim nieszczesnikom bank dowali 30% karnych odsetek. Paradoks goni paradoks.

Dlugo dzis troche ale ulzylo.

Wednesday, July 22, 2009

22 Lipca


A tak bylo pieknie. Festyny, flagi, rozesmiane buzie...Grochowka, kielbaska, wata cukrowa. Pierzaste koguciki, baloniki na drucikach. Pochody i przemowienia...Ach...Nawet Torcik Wedlowski byl torcikiem 22 lipca.


Az sie lezka w oku kreci:)



Pozdrawiam

Przodowniczka pracy

110% normy

Tuesday, July 21, 2009

Flateryna


Kazdego dnia sie uczy ten czlowiek. Flateryna mianowicie to plaska nektaryna. Odkryta przeze mnie wczoraj w sklepie. Wyglada nieziemsko. Pachnie wreszcie jak owoc i po przeczytaniu kilku artykulow w sieci moge pochwalic sie, ze spozywam dzis na drugie sniadanie taki prawie Gral wsrod nektaryn. Flateryna (wersja polska - omg!) aka Flat Nectarine vel Donut Nectarine, pochodzi od niejakiej Saturn Peach tudziez Donut Peach. Istne szalenstwo. Boski mutancik. Mam tu 2 takie i jakos nie moge sie przemoc, zeby je zgladzic. Piekne takie sa.

W temacie owocow mam pytanie. Czy ktos wie, gdzie mozna kupic passion fruit w sensie owoc pasiflory? Swiezy, nieprzetworzony? Wszystko co kwasne wprawia mnie w stan nieokielznanej ekstazy ale niestety lokalny Whole F. ani inne tego typu sklepy najwyrazniej nie maja gadzetu w swojej ofercie. Yahoo answers wyplulo mi info, ze wyzej wymienione mozna kupic w LA Copa Cabana Fruit Market, 2732 W Cermak Rd, Chicago, IL. Niekoniecznie jest mi tam po drodzie wiec ponownie zapytuje: Ktokolwiek widzial, ktokolwiek wie?

Thursday, July 16, 2009

a tough nut to crack

Druga polowa lipca to czas, kiedy wszyscy pracownicy naszej firmy z niecierpliwoscia oczekuja podwyzek. Czasy ciezkie, bonusy swiateczne juz nam obcieto w zeszlym roku i niektorzy zaczeli sie odgrazac i planowac zamachy na wypadek gdyby jednak z podwyzek wyszly nici.
Twardy orzech do zgryzienia ma jeden z naszych szefow. Bo jak nam tu delikatnie powiedziec, ze w tym roku o podwyzkach mozemy sobie pomarzyc? Nalezy mianowicie wyslac e-mail uzywajac swojego Blackberry o godzinie 17:15, kiedy nikogo juz w biurze nie ma. Z Blackberry i na odleglosc to chyba na wypadek, gdyby ktos jednak chcial szefowi zrobic kuku i zmieszac go z blotem.
Dostalismy wiec ten list. Bite 3 strony o tym jak to jest ciezko, jak to mamy kryzys, ze fatalnie z kasa. Nastepnie powiedziano nam, ze powinnismy sie cieszyc, bo zarzad robi wszystko, zeby nie bylo w firmie zwolnien i takowe nie sa planowane. Nie zabieraja nam swiadczen (wow) i generalnie jestesmy grupa szczesliwcow, ktorej dane jest pracowac w tak swietnej firmie.

Nastepnie kilka frazesow typu:

"I hope that every employee honestly believes that they have worked hard for the past year and deserves to receive a raise. But at the same time, I hope that each of you recognizes the unprecedented economic struggle that we are in the middle of right now. It has lasted over a year and will surely last for several years for our firm. "

Tak rozumiemy!
Tak pomozemy!
Si, se puede!
Yes, we can!

A pozniej bomba:
"However, to remain competitive we made the decision to not increase our monthly overhead by increasing salaries for the next fiscal year"

Kurwa mac!

Wszyscy sie cieszymy, ze mamy prace i nie jest znow tak zle. Jest super! Tylko skad ta nasza biedna firma ma pieniadze na zatrudnianie w lecie bandy dzieciakow bardzo blisko spokrewnionych z czlonkami zarzadu? Dzieciaki za darmo nie pracuja. Grrrrr.


W ramach rekompensaty i stezonego dola zaczelam juz szukac nowych butow na internecie. Nic nie poprawia humoru jak nowe buty. Nic oprocz zimnego mojito na plazy, ale o tym jak i o podwyzcze moge sobie tylko pomarzyc.

Wednesday, July 15, 2009

Sears Forever

Prosze. To juz jutro. Od jutra mowimy Willis. Bruce Willis? Nie Willis Tower. Bzdura "jak malo ktora":
Sears Tower changes name to Willis tomorrow
July 15, 2009 9:38 AM
Known as the Sears Tower since it opened in 1973, the tallest building in the United States is set to change its name to Willis Tower.
The London-based insurance brokerage Willis Group Holdings will make the name change official Thursday with a ceremony at the downtown Chicago skyscraper. Willis is leasing 140,000 square feet and moving 500 employees to the building.
The new name isn't the only recent change at the tower.
Last month, owners announced a $350 million greening effort, along with plans for a 50-story luxury hotel. For tourists, glass-bottomed enclosed balconies on the 103rd floor were opened earlier this month.
Sears Roebuck and Co. was the original tenant before leaving in 1992. A real estate investment group now owns the 1,450-foot, 110-story skyscraper.

-- Associated Press

Odmawiam odnoszenia sie do szanownego Searsa mianem Willisa. Slowo Rumcajsa.

Monday, July 13, 2009

Cocos Island, Costa Rica
















Najnowszy magazyn Sport Diver dobil mnie kompletnie. Uswiadomil mi, ze najbardziej na swiecie chce jechac na Cocos Island u wybrzeza Kostaryki. Pieknie tam. Jest to jedno z niewielu miejsc gdzie mozna zobaczyc rekiny mloty plywajace w lawicach, niezliczone ilosci plaszczek, rekinow wielorybich, zolwi i czego dusza zapragnie. Na Cocos nie lataja samoty, a podroz statkiem w jedna strone zajmuje 36 godzin. Rzad Kostaryki udzielil licencji jedynie trzem firmom oferujacym uslugi nurkowe. Jako, ze konkurencji brak – ceny na Cocos jak z kosmosu. Tak wiec tak jak Sport Diver uswiadomil mi, ze marze o Cocos, uswiadomil mi rowniez dobitnie, ze moj aktualny budzet tego typu wycieczki nie jest w stanie zniesc.
Moge sobie tylko wmawiac, ze te 36 godzin na lodce to srednia przyjemnosc. Niby pieknie ale... Zawsze myslalam, ze nie mam choroby morskiej. Plywalam w koncu promami, wodolotami, zaglowkami i nic. Az tu pewnego dnia, na malym katamaranie u wybrzeza Dominikany dowiedzialam sie, ze jednak nie jestem taka twarda. Ocean to jednak ocean nie tam jakies Morze Karaibskie. Ocean dla twardzieli jest! Usilnie wpatrywalam sie w horyzont ale mdlosci mialam jeszcze pod woda. Srednia przyjemnosc. Pani, ktora nurkowala z nami, nie miala takiego szczescia potezny paw zatakowal ja pod woda na glebokosci 20 metrow. Serdecznie jej wspolczulam.

Jako, ze dzis poniedzialek. Pomarze sobie o Cocos i zabiore sie do pracy. Oby do lanczu.







Friday, July 10, 2009

Live saver


Glowa mnie nadupcza od rana. Spac nie moge. Najwyrazniej moj indianski dreamcatcher nie daje rady. Poratowal mnie jak na razie kubek latte z DD. Zobaczymy jak dalej pojdzie, bo pogoda cos niewyrazna i zapowiadali ulewy.
A mialo byc o nurkowaniu. Trudno. O nurkowaniu bedzie pozniej.

Wednesday, July 8, 2009

Nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Jedynie tyle, ze za 18 min koncze na dzis prace i udam sie prosto do przybytku zwanego ŁajEmSiEj z zamiarem odzyskanie kondycji przedwycieczkowej czyli z kwietnia jeszcze. Ruszyc dupsko trzeba bo takie leniswto grzech to jest. I biodra rosna.
Niektorym to niegrozi i moga przez to wepchnac w siebie 5 funtow bobu: http://balaganik.blogspot.com/2009/07/podsumowania-czas.html
A bob to ja kocham. Chyba najbardziej na swiecie.
Zaraz po pomidorowce.
Albo przed. Raczej przed.

Tuesday, July 7, 2009

Panie Pospieszalski, Pan masz kisiel zamiast mozgu

Niejaki Pospieszalski popelnil dzis w dzienniku Rzeczpospolita taka oto, miedzy innymi, wypowiedz:

"...Środowiska gejowskie, pracując nad demontażem takiej wizji człowieka i rodziny, nie są osamotnione. Od lat swoją krucjatę prowadzi wielki biznes farmaceutyczny, mając niezłe osiągnięcia. Kariera tabletki antykoncepcyjnej, zamiast naturalnej metody obserwacji płodności, faszerowanie się przez miliony kobiet hormonami to przejaw nie tylko wygodnictwa. Wygląda na to, że panie dały sobie wmówić, iż lepiej wziąć rano tabletkę, bo nie wiadomo, z kim wieczorem wylądują w łóżku.
To samo założenie tkwi w idei zaszczepienia całych roczników jedenastoletnich dziewczynek przeciw wirusowi raka szyjki macicy HPV. Przekonano bowiem rodziców, że ich córeczki o niczym innym nie marzą, tylko żeby zmieniać partnerów albo uprawiać seks grupowy."

Noz mi sie otworzyl w kieszeni Panie Pospieszalski. Czy nie czas wrocic do Arki Noego? I tam zostac?

Sunday, July 5, 2009

4th


Zimne ognie byly piekne. Nadrobilam rowniez filmowe zaleglosci. Jak do tej pory filmow obejrzanych: sztuk 5.

Thursday, July 2, 2009

Bitchology

Takie takie takie:



Slurpee


Zakochalam sie w poznym wieku za to ze wzajemnoscia.

Na imie ma Slurpee.

O tu prosze fakty z jego zycia:
Slurpee drinks are all served at 28 degrees.


Early prototypes for the Slurpee machine made use of an automobile air conditioning unit.


Slurpee was "invented" when some sodas were put in a freezer to cool them down — and they became all slushy.


Bob Stanford, a 7-Eleven agency director, coined the term "Slurpee" in 1967.


Only one private individual owns a bona fide Slurpee machine. The rest are in 7-Eleven.-->

Winnipeg, Canada is generally thought to be the Slurpee capital of the world, due to their amazing Slurpee fanaticism.


When Slurpee first hit the market, it wasn’t self-serve. The machine was behind the counter and the clerk served the product to you.


At Slurpee, we call it a BrainFreeze. The scientific name for it is Sphenopalatine Ganglioneuralgia. Really.


The current world record for drinking 6 oz. Slurpees in one minute is ELEVEN. This, however, caused a major BrainFreeze.-->


Slurpee—once available only in the United States—is now served in over ## countries. That’s proof of democracy. And a growing Slurpee Nation which knows no boundaries.-->


Slurpee drinks are carbonated. Many Slurpee flavors are certified kosher "parve," as well as halal.-->


Slurpee Day is July 11th.


Sugar is the anti-freezing agent in most Slurpee drinks.


The most popular size of Slurpee is the clear-cup Strata.

In 1965, 7-Eleven created a Slurpee record featuring an original “Slurp” song.-->

American Slurpee is injected with air. Canadian Slurpee is not.


Half of all Slurpee drinks are purchased between the hours of 4 and 11 p.m.


Every day more than 11.6 million Slurpee drinks are consumed around the world.


Pressing your tongue against the roof of your mouth is a known cure for brainfreeze.


Slurpee is America’s most favorite frozen drink.-->


Detriot is the U.S. Slurpee consuming champion. -->


In 2004, 7-Eleven created an edible Slurpee straw.


In 1998, Slurpee Lip Balm hit the market.


More than 40% of all Slurpee drinks are sold during the months of June, July and August.


Every year enough Slurpee drinks are sold to fill up 12 Olympic-sized swimming pools.

Early prototypes for the Slurpee machine made use of an automobile air conditioning unit.-->


Only one private individual owns a bona fide Slurpee machine. The rest are in 7-Eleven.


The average Slurpee drinker's age is 29.

Wednesday, July 1, 2009

Lac ma dzis. Jeszcze nie leje ale ma lac. A ja taszcze ze soba te parasolke w kropki jak jakas Mary Poppins.
Dzisiejszy lancz, jako ze kuchnia zamknieta na czas "bardzo waznego spotkania", odbedzie sie w Corner Bakery. Spozywane bedzie:

Chopped Salad -
Our most popular salad. Oven-roasted chicken, crisp applewood smoked bacon, avocado, bleu cheese, tomatoes, and green onions tossed with iceberg and romaine lettuce in our sweet and spicy house vinaigrette.
Chopped Salad
Serving Size:
Calories
780
Carbs
25
Net Carbs
N/A
Protein
34
Fiber
10
Fat
61
Trans Fat
0
Sodium
2190 .

Cacuszko co?

Kolezanka Marisol pozyczyla mi kupe filmow. Przez "kupe" rozumiem 5. Szosty wzial bez pytania " Mr. Asshole" czyli jej ex. Dlugi weekend zapowiada sie zacnie. Zaplanowalam sobie zimne ognie 3 lipca w Grant Parku polaczone ze dyskretna konsumpcja na Taste of Chicago. Sie zobaczy co z tego wyniknie. Szczegoly tu: http://gochicago.about.com/od/tasteofchicago/p/taste_chicago.htm