Thursday, September 3, 2009

smutne

Wlasnie sie dowiedzialam, ze instruktor nurkowania, o ktorym wczesniej wspominalam, zamyka swoj sklep i klub pletwonurkowy. W ubiegly weekend wspominal, ze obroty spadly i jest po prostu zle, ale nie wiedzialam, ze az tak... Rozumiem ze, ostatnia rzecza, o ktorej mysla ludzie, kiedy oboch nich galopuje recesja, jest zakup sprzetu do nurkowania i wyprawy nurkowe. Niestety sport ten do tanich nie nalezy, ani tez pierwsza potrzeba nie jest. Przykro, mi bo wszystko w tym klubie odbywalo sie na luzie, bez napinania i specjalnej gloryfikacji nurkowania jako takiego. Po prostu, zwykle, zdrowe podejscie do sprawy.
Ostatnio zajrzalam z ciekawosci na forum www.goldenline.pl. Nie mam tam konta i zakladac nie zamierzam, szczegolnie po tym, czego sie tam naczytalam. Odnioslam wrazenie, ze w Polsce nurkowanie jest hobby ekstremalnie elitarnym. Sformulowania " jestesmy elita", "jestesmy wyjatkowi" itp. przewijaja sie tam co drugi post. Jest to podejscie do sprawy, z ktorym nie spotkalam sie tutaj. Rozumiem, ze ceny sprzetu w PL sa horrendalne i stac na niego jakas tam garstke ludzi, ale tak naprawde nie tlumaczy to postawy " jestem lepszy, bo nurkuje". Uczono mnie, ze nurkowanie to tzw. non competitive sport, czyli cos co nie powinno miec wpisanego w swoja definicje slowa "wspolzawodnictwo". Wsrod polskich nurkow niestety zauwazylam tendencje zgola przeciwne: "mam lepszy sprzet", "mam wiecej kasy i nurkuje na Bali", "nurkuje w suchym skafandrze, a wszyscy w piankach to debile", czy nawet:"nurkowie posiadajacy certyfikat PADI to tzw. padalce i banda niedouczonych kretynow". Nurkowalam z Niemcami, Francuzami, Amerykanami i nie spotkalam sie z podobnym podejsciem. Wyglada, ze jak zwykle Polak potrafi. Razi mnie to nieznosnie i odziera moj ukochany sport z calej przyjemnosci.
A tak wogole, to dalej mi smutno.

3 comments:

AnetaCuse said...

Rzeczywiście to bardzo przykre, zarówno zamknięcie sklepu, jak i polskie podejście. Z kajakarstwem jest podobnie w tym zakresie, że tylko silni przeżyją bycie sprzedawcą kajaków. Trudno z tej pasji żyć (a bardzo bym chciała). Nie wiem jak w Polsce z kajakarzami, ale sprzęt też cholernie drogi. Nic to, długi weekend idzie, uszy do góry koleżanko!

P.S. U nas w NY jest sporo bardzo fajnych jezior do ponurkowania - mam też znajomych nurków. Jakby co to zapraszam - serio!

Stardust said...

Szkoda sklepu i szkoda faceta, wiem jak ciezko jest sie utrzymac na powierzchni w dzisiejszych czasach:( A co do polskiego podejscia? No coz nie dziwi mnie, bo przeciez zawsze tak bylo i tak jest. Polak lubi byc lepszy, szczegolnie gdy naprawde nie jest.

Milusiaki said...

Dziewczyny, dlugi weekend, racja. Jesli pogoda dopisze, czeka mnie przelot balonem! Zdam relacje.
W kwestii sklepu: facet mial go 30 lat! Niestety(albo stety), nie byl nastawionym na zysk pazernym dziadem, ale po prostu fascynatem tego co robi. Wyraznie widac, ze z bolem serca wysprzedaje sprzet-w koncu cale swoje zycie. Pociesza mnie jedynie to, ze obiecal nie przestawac uczyc. A ja nie chce sie uczyc z nikim innym!
Milego odpoczynku.