Thursday, July 16, 2009

a tough nut to crack

Druga polowa lipca to czas, kiedy wszyscy pracownicy naszej firmy z niecierpliwoscia oczekuja podwyzek. Czasy ciezkie, bonusy swiateczne juz nam obcieto w zeszlym roku i niektorzy zaczeli sie odgrazac i planowac zamachy na wypadek gdyby jednak z podwyzek wyszly nici.
Twardy orzech do zgryzienia ma jeden z naszych szefow. Bo jak nam tu delikatnie powiedziec, ze w tym roku o podwyzkach mozemy sobie pomarzyc? Nalezy mianowicie wyslac e-mail uzywajac swojego Blackberry o godzinie 17:15, kiedy nikogo juz w biurze nie ma. Z Blackberry i na odleglosc to chyba na wypadek, gdyby ktos jednak chcial szefowi zrobic kuku i zmieszac go z blotem.
Dostalismy wiec ten list. Bite 3 strony o tym jak to jest ciezko, jak to mamy kryzys, ze fatalnie z kasa. Nastepnie powiedziano nam, ze powinnismy sie cieszyc, bo zarzad robi wszystko, zeby nie bylo w firmie zwolnien i takowe nie sa planowane. Nie zabieraja nam swiadczen (wow) i generalnie jestesmy grupa szczesliwcow, ktorej dane jest pracowac w tak swietnej firmie.

Nastepnie kilka frazesow typu:

"I hope that every employee honestly believes that they have worked hard for the past year and deserves to receive a raise. But at the same time, I hope that each of you recognizes the unprecedented economic struggle that we are in the middle of right now. It has lasted over a year and will surely last for several years for our firm. "

Tak rozumiemy!
Tak pomozemy!
Si, se puede!
Yes, we can!

A pozniej bomba:
"However, to remain competitive we made the decision to not increase our monthly overhead by increasing salaries for the next fiscal year"

Kurwa mac!

Wszyscy sie cieszymy, ze mamy prace i nie jest znow tak zle. Jest super! Tylko skad ta nasza biedna firma ma pieniadze na zatrudnianie w lecie bandy dzieciakow bardzo blisko spokrewnionych z czlonkami zarzadu? Dzieciaki za darmo nie pracuja. Grrrrr.


W ramach rekompensaty i stezonego dola zaczelam juz szukac nowych butow na internecie. Nic nie poprawia humoru jak nowe buty. Nic oprocz zimnego mojito na plazy, ale o tym jak i o podwyzcze moge sobie tylko pomarzyc.

No comments: