Friday, October 23, 2009

Leje

Pada, leje, siapi. Wszystko na raz i to od dluzszego czasu. Jestem dosc zdziwiona, bo szikagowo nigdy nie bylo jakos specjalnie deszczowe, a juz zeby padalo 2 dni bez przerwy...Swiat na glowie stanal. Postanowilam wiec kupic kaloszki. Wybor kaloszkow mnie przytlacza. Nie do konca kumam, czym sie kierowac w wyborze. Zdecydowanie wolalabym jakies takie w wersji gumofilce tudziez gumo-skarpeta, a tu kurde dookola same jakies takie kolorowe. No przeciez nie kupie sobie kaloszkow w czaszki. Albo dynie, czeresnie czy inne zyjatka. To jest zakup numer jeden na nastepny miesiac. Zakup numer dwa: Martensy. Mialam kiedys kilka par, no ale bylo to, kura, jakies 15 lat temu. Jak tak spojrze na taki classic model to lzy mi w oczach staja. Mysle, sobie, ze skonczy sie na tym, ze beda moje. Nie mam pojecia, kiedy i na jakie okazje je bede zakladac, bo to srednio pracowniczo-biurowy obuw, ale cos czuje, ze sentyment zwyciezy.


2 comments:

ania said...

Mi sie wydaje, ze Chicago jest dosc deszczowe, zwlaszcza wiosna i jesienia. Ale to pewnie dlatego, ze nie cierpie deszczu, wiec moze inaczej to odbieram.
Co do Martensow, zawsze mozesz w nich isc do pracy, a na miejscu zmienic.

Anonymous said...

czego szukalem, dzieki